Za oknem zaczynało się ściemniać gdy zadzwonił telefon. To była Maryśka, koleżanka z roku.
– Masz gajerek ? – spytała z entuzjazmem.
– Mam – odpowiedziałem błyskawicznie. Nie zdążyłem go odwieźć do domu po skończonej sesji.
– To wdziewaj go i za pół godziny bądź przy starym kinie. Będę tam na ciebie czekała.
– Ale po coooo ? – … niestety w słuchawce panowała już głucha cisza. Założyłem garnitur, wsiadłem w 121 i kwadrans później byłem przed kinem. Maryśka zawsze miewała dziwne pomysły, aż bałem się myśleć w co mnie dzisiaj wkręci.
Stare kino, to budynek z lat 90- tych. Obecnie jest zamknięte. Nie wytrzymało konkurencji ze strony Multipleksu. Sala kinowa wynajmowana jest na prywatne występy, spotkania, konferencje i odczyty. Przybytek należy do archidiecezji, ale nikt nie wnika kto i co tam prezentuje, byleby opłacał na czas faktury. Z tego wniosek: że za drzwiami kina wszystko może się wydarzyć. Podjeżdżały taksówki. Do środka wchodziły pary w wytwornych sukniach i drogich garniturach. Na Maryśkę nie musiałem zbyt długo czekać. Wyszła z taryfy niczym gwiazda filmowa. Powolnym krokiem sunęła w moim kierunku.
– Co to za impreza ? – spytałem pełen zżerającej mnie ciekawości – wygląda jak bal maturalny, kim są ci wszyscy ludzie?
– Zobaczysz ! – Maryśka uśmiechnęła się tajemniczo, chwyciła mnie za rękę i weszliśmy do środka. Imprezka nie była na dużej sali. Hostessy ubrane w kostiumy z lat 20-tych ubiegłego wieku kierowały gości na górę do sali Foyer. Każde z nas musiało przedstawić specjalne zaproszenie. Moje miała koleżanka. Nie mam pojęcia jak i od kogo je zdobyła, ale goście wyglądali mi na grube ryby z branży biznesu. Mój garnitur pewnie kosztował tyle co ich skarpetki.
Światła zgasły. Na sali zapanowała cisza. Trwało to chyba z minutę, może dwie. Gdy światła ponownie się zapaliły na scenie stała dziewczyna, miała może ze 35 lat. W skupieniu rozglądała się jakby chciała sprawdzić, czy można już zaczynać.
– Witam serdecznie zgromadzonych gości. Dziękujemy sponsorom za hojność i za to, że zawsze możemy na nich liczyć. Dzisiejsze przedstawienie rozpoczną dwie młode nasze koleżanki: Kasia i Ola. Powitajmy je oklaskami. Cała sala poderwała się bijąc brawo. Na deski weszły dwie młode, zupełnie nagie dziewczyny. Były śliczne, pełne wdzięku i idealnych proporcjach ciała. Ich piersi na szczupłych, ciałach modelek miały w sobie tyle erotyzmu, że czułem jak mi w spodniach coś pulsuje. W pewnym momencie zrozumiałem, że chyba tylko ja nie wiem co będzie dalej. Siedziałem wpatrzony w cycki, gdy wszyscy goście żyli tym co za chwile miało nastąpić.
Następnie przyniesiono dwa kozły sportowe. Dziewczyny oparły się o nie dłońmi i rozsunęły nogi. Prezenterka podniosła coś z ziemi. Był to bicz. Taki jak na filmach z grubą rękojeścią i kilkoma rzemykami.
– Ta dziewczyna, która wytrzyma dłużej, wybierze dwie panie z publiczności do dalszej zabawy – oznajmiła unosząc ku górze bicz. Następnie, nie marnując czasu uderzyła z całej siły w nagie ciało pierwszej dziewczyny. Publiczność usłyszała krzyk. Dziewczyny musiały głośno liczyć każde uderzenie. Wśród zebranych panowała cisza jak makiem zasiał. Wszyscy na swój sposób uczestniczyli w tym przedstawieniu. U jednych, przy każdym uderzeniu rysował się jęk bólu u innych pożądanie u jeszcze innych chęć zobaczenia jak bicz uderza w pośladki, cycki plecy … Nigdy nie byłem za przemocą wobec kobiet, ale nakręcałem się z każdą chwilą.
Na plecach, pośladkach dziewczyn widniały pasy od rzemieni. 45, 46, 47, w końcu 48 … jedna z dziewczyn nie wytrzymała bólu. Oderwała ręce od kozła i osunęła się na ziemię. Od razu przyszły dwie hostessy i zabrały ją za scenę.
– Oto mamy zwycięzcę – zatryumfowała prezenterka. – Uklęknij i wypnij pupę do góry, szeroko nogi – rozkazała. Dziewczyna wykonała posłusznie zadanie. Widzowie ujrzeli poraniona pupę i cipkę. Pięknie się prezentowała. Nawet nie zdążyłem połapać się w jakim celu ta prezentacja, gdy prowadząca strzeliła biczem prosto, dokładnie w jej krocze. Dziewczyna zawyła z bólu i się przewróciła.
– Jeszcze raz, powtarzamy – zdecydowanym głosem wyartykułowała prezenterka. Jednak dziewczyna nie dała rady się podnieść. Łzy leciały jej z oczu, prosiła by nie robić tego, że bardzo ją boli. Ta jednak była nieustępliwa. Czekała dotąd, aż dziewczyna wykona zadanie do końca. Trwało to dobre 10 minut, gdy znowu klęczała z wypiętą pupą do publiczności. Scenariusz się powtórzył. Ponownie dostała biczem prosto w cipkę.
– Teraz wstań i wybierz z publiczności dwie panie – rozkazała prowadząca. Dziewczyna podźwignęła się i wstała. Rozglądała się po sali. Wybrała dziewczynę w fioletowej sukni z drugiego końca. Teraz spoglądała w naszym kierunku. Z przerażeniem dostrzegłem jak jej palec wskazał Maryśkę. Maryśka, nieco zdeprymowana nie wiedziała co robić. Okazało się, że łatwiej jest być wylosowaną na takiej imprezie, niż trafić w tróję w totka.
Prezenterka zaprosiła obie dziewczyny na środek. Stała pomiędzy nimi.
– Przychodząc tutaj każda z pań godziła się na zasady jakie panują w tym show. Rozumiem, że obie panie podtrzymują swoją zgodę na te zasady – spojrzała na dziewczyny oczekując potwierdzenia. Obie wypowiedziały słowo „tak” – wobec tego możemy zaczynać.
Na scenę weszły hostessy. Zbliżyły się do dziewczyn i zaczęły je rozbierać. By zdjąć suknie galowe nie trzeba ani zbytniej filozofii ani umiejętności. Zanim się zorientowałem przy kozłach stały dziewczyny z publiczności. Tego po Maryśce nie mogłem się spodziewać. Ale jednak, stała tam zupełnie naga oparta o kozła z szeroko rozstawionymi nogami.
Po chwili słyszałem 1, …. 2, …. 3, …